"Łowiec Polski" - numer 12/2017
Broń i amunicja
 Nowość łącząca podstawową zaletę brenek – wysokie rażenie obalające – z celnością pocisków sztucerowych wystrzeliwanych z luf gwintowanych pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Dziś coraz większą popularność zdobywa również w Europie.
Jakiej broni potrzebujemy na zbiorówki? Bezsprzecznie skutecznej. Skuteczność gwarantuje pocisk o silnym działaniu obalającym, wystarczająco celny na bliższych i średnich dystansach. Sama broń musi być niezawodna i składna. Powinna też zapewnić możliwość dania drugiego, a najlepiej i trzeciego strzału w krótkim czasie.
W naszych warunkach dobrze się sprawdzają sztucery w kalibrach 9,3 × 62 oraz .45–70 Govt. Wielu łowców wciąż jednak przedkłada starą brenekę – wystrzeloną z lufy gładkiej – nad pocisk z broni gwintowanej. Trudno to racjonalnie uzasadnić, chyba tylko przywiązaniem do tradycji lub myśliwskim konserwatyzmem. Broń śrutowa z lufą gładką przypomina trochę stary muszkiet. Był bardzo skuteczny, ale tylko wtedy, gdy z niego trafiano. Przypomnę, że francuski karabin skałkowy z 1777 roku – bez wątpienia najlepsza broń swojej epoki – cechował się rozrzutem rzędu 10 × 10 metrów na… 200 metrów. Na tym dystansie przeszkolony żołnierz chybiał dwa razy z trzech, strzelając do domu o dwóch kondygnacjach. Po przejściu na broń kapiszonową nie było dużo lepiej – rozrzut wprawdzie się zmniejszył, ale tylko do 8 × 8 m.
Pociski kulowe do luf gładkich są skuteczne z odległości nie większej od 40–50 metrów. Dochodzi do tego kwestia ich właściwego doboru – niewielu myśliwych testuje pociski „pod lufę” swojej strzelby. W rezultacie dubeltówki często sieją brenekami w sposób nieprzewidywalny, a do tego dochodzi również duża skłonność do rykoszetów.
W 2011 roku na naszym rynku pojawiły się strzelby łączące podstawową zaletę brenek – wysokie rażenie obalające – z celnością pocisków sztucerowych wystrzeliwanych z luf gwintowanych. Broń tego typu zadebiutowała w 1988 roku. Powstała na zamówienie myśliwych z USA, w wielu stanach bowiem – ze względu na gęstość zaludnienia – zabroniono polowania z użyciem tradycyjnych sztucerów.
Nie tylko na jelenie Pierwszą strzelbą był Mossberg Model 500 Trophy Hunter. Z wyglądu nic wielkiego: zwykła „pompa” – prosta, niedroga broń przeładowywana ślizgowym ruchem czółenka. Nowością była lufa gwintowana na całej długości przewodu. Nie znany od wieku paradoks, lecz pełny, dość płytki gwint o wolnym skoku. Niedługo potem pojawiły się kolejne strzelby z lufami gwintowanymi kal. 12 i 20, także samopowtarzalne, często oferowane w zestawie z wymienną lufą gładką.
Resztę artykułu przeczytasz w pełnym wydaniu "Łowca Polskiego"
|
|